środa, 4 września 2013

Perfekcyjna kura domowa



Ten wpis będzie w sumie babski, więc Panów z góry przepraszam i, niestety, nie obiecuję notatki o motoryzacji. Ale możecie przeczytać, jeśli się Wam nudzi. 

Kocham Internet. Znajduję w nim odpowiedzi na wszystkie problemy i rozwiązania sytuacji, z którymi każda (nawet leniwa, jak ja) kura domowa, musi sobie poradzić. P. tylko załamuje ręce, gdy słyszy o kolejnych rewelacjach, które znalazłam w sieci. Z reguły dotyczą one dbania o urodę domowymi sposobami. Z pewnością podam kiedyś szczegóły, dzisiaj tylko wspomnę, że chodzi o siemię lniane, ocet jabłkowy, kurkumę, hennę i różne inne rzeczy, którymi się nacieram, chlapię, wcieram we włosy, piję, robię maseczki....P. stwierdził kiedyś, że nie zdziwi się, gdy każę mu przynieść do domu żywego lisa bo wyczytałam w necie, że nacieranie skóry lisim odwłokiem usunie wszystkie przebarwienia, zmarszczki i niedoskonałości. On nic nie rozumie, ale potem się cieszy kiedy jestem piękna. Myślę, że czasem lepiej, żeby facet nie wiedział co i do czego używamy. 

Dzisiaj zatkała się umywalka w łazience. Pofatygowałam się, żeby poszukać jakiegoś środka, typu kret, ale nie znalazłam niczego. Zaglądnęłam więc do sieci, żeby dowiedzieć się, jak inaczej mogę tę rurę przetkać. Proszę się więc skupić bo nie będę powtarzać. Podam sprawdzony przeze mnie sposób na udrożnienie rur! :) Bierzemy garść soli (to akurat miałam w domu), sodę oczyszczoną lub proszek do pieczenia, a najlepiej i jedno i drugie. Tutaj pojawiły się problemy, nie piekę, więc skąd, do cholery, mam to wziąć? Już spieszę z odpowiedzią - ukraść współlokatorom ;). Tak, tak, dokładnie. Perfidnie zwędziłam dwie łyżeczki proszku do pieczenia. Cóż, umywalka jest wspólna, więc nie widzę w tym problemu. Z wymienionych składników robimy mieszankę, którą wsypujemy w piekielną rurę, po czym zalewamy to 1/2 szklanki octu (który, jak za komuny, mam zawsze na półce) i obserwujemy, jak zaczyna się pienić. Zostawiamy śmierdziela na ok 20 min, po czym wlewamy gorącą wodę i dźgamy jakimś długim prętem do środka, żeby przepchać resztki. Pręt był kolejnym problemem, ale i z tym sobie poradziłam - użyłam kija od mopa. W ten oto genialny sposób, po raz kolejny uratowałam świat przed zagładą. Jestem perfekcyjną kurą domową :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz